Bonjour!
Tylko z racji tego, że jest to pierwszy post, będzie on dość
długi. Jednak zacząć zawsze należy od wstępu, prawda?
Zajęło mi to prawie 3 miesiące, żeby wszystko było takie
jakie powinno – sesja, logo, nazwa, funkcje bloga… Ale udało się, w końcu i
jest!
Na początek - czemu taki tytuł?
- Col amidonné – (fr. krochmalony kołnierzyk) wzięło się to
od tego, że w sumie od zawsze lubiłam rzeczy z kołnierzykiem. Trzeba przyznać,
że otwierając szafę z moimi sukienkami, przynajmniej połowa z nich zawiera ten dodatek elegancji.
Co nie znaczy, że mój styl to tylko to, wręcz przeciwnie –
uwielbiam nieprzewidywalność, różnorodność i wyjątkowość.
Z każdym kolejnym postem będę właśnie dodawała cenne
ciekawostki, ale głównie chodzi mi o ukazanie rzeczy, które mają dla mnie
charakter. Z ręką na sercu mogę przyznać, że umiem powiedzieć, gdzie kupiłam
każde z moich ubrań i w jakich okolicznościach.
W moim stylu jest tak, że ubieranie się jest przyjemnością.
Mam na sobie to, na co mam ochotę – proste. Nie wiem, czy można nazwać to
szczęściem, raczej nie. Na pewno nie można bagatelizować tego uczucia, kiedy
człowiek czuje, że jest wyjątkowy w nowych ubraniach (choć jest taki jak
zawsze, tylko że ubrania uświadamiają i podkreślają nas jako nas). Jeśli chodzi
o mnie, to jedynym problemem z modą dla mnie jest deficyt produktów
wyjątkowych, dlatego też często wracam z zakupów z pustymi rękoma i dlatego też
prowadzenie regularnych postów będzie wyzwaniem!
Po tym wprowadzeniu czas na konkrety. Mianowicie sesja z
Warszawy z Sarą Goworowską. W kolejnym poście opiszę szczegóły naszej
współpracy, na razie powiem też, że trzeba umieć wykorzystać okazję. W każdym
razie jest to po prostu lekki początek tego, co chce pokazać. Niech zdjęcia
mówią same za siebie.
JUŻ WKROTCE! – Post z
Holandii!
PS Mam nadzieję, że wam sie podoba grafika, ktora zrobiłam ❤
bluzka- Stradivarius / spódnica- ZARA / bomberka- ACNE / naszyjnik - Medicine